🐑 Nie Będzie Niemiec Pluł Nam W Twarz Tekst

naziści. odszkodowania od niemiec. hitlerowcy. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, Ni dzieci nam germanił. Głoszą słowa „Roty” Marii Konopnickiej z 1915 roku. Niestety, minęło ponad 100 lat, a Niemcy poczynają sobie coraz śmielej. 15 października porwali polskiej parze ich 10-cio miesięczną córeczkę. Ta już nie poznaje Maria Konopnicka Rota. Ziemia, Słowo, Naród, Historia, Polak Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród [1]. Nie damy pogrześć [2] mowy, Polski my naród, polski lud, Królewski szczep piastowy [3]. Nie damy, by nas gnębił [4] wróg. Tak nam dopomóż Bóg! Tak nam dopomóż Bóg! Krew, Duch, Niemiec, Polak, Walka, Dom Do krwi ostatniej kropli z Słowa napisała poetka Maria Konopnicka, a muzykę ułożył Feliks Nowowiejski. Rota nie została hymnem, ponieważ przez większość ówczesnych Polaków była kojarzona z walką przeciwko zaborcy pruskiemu. Poza tym stwierdzono, że tekst "nie będzie Niemiec pluł nam w twarz" mógłby wywołać niejeden skandal dyplomatyczny. ROTA "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz Ni dzieci nam germanił." - Maria Konopnicka. Przy słuchaniu prosimy oczyścić umysł, odłożyć to co się robiło Opublikowany w „Berliner Zeitung” tekst Bachmanna „Jest jedna prawdziwa Polska i ta druga dla Kaczyńskiego i jego kota” zaczyna się od „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni Tak nam dopomóż Bóg! Do krwi ostatniej kropli z żył. Bronić będziemy ducha, Aż się rozpadnie w proch i w pył. Krzyżacka zawierucha. Twierdzą nam będzie każdy próg! Tak nam dopomóż Bóg! Tak nam dopomóż Bóg! Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Ni dzieci nam germanił, Orężny wstanie hufiec nasz, Duch będzie nam hetmanił. Nie damy by nas zgnębił wróg. Tak nam dopomóż Bóg ! Tak nam dopomóż Bóg ! Do krwi ostatniej kropli z żył, bronić będziemy ducha, aż się rozpadnie w proch i w pył krzyżacka zawierucha. Twierdzą nam będzie każdy próg. Tak nam dopomóż Bóg ! Tak nam dopomóż Bóg ! Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, ni dzieci nam germanił. Tak nam dopomóż Bóg! Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, Ni dzieci nam germanił! Orężny wstanie hufiec nasz, Duch będzie nam hetmanił. Pójdziem, gdy Uczestnicy odśpiewali Rotę: "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz" 11.11.2023 13:24 11 listopada o godzinie 14:00 ulicami Warszawy pod hasłem "Jeszcze Polska nie zginęła" rusza Marsz Niepodległości. 4zg6kU. Opublikowano: 2016-04-07 22:27:24+02:00 · aktualizacja: 2016-04-08 10:54:00+02:00 Dział: Świat Świat opublikowano: 2016-04-07 22:27:24+02:00 aktualizacja: 2016-04-08 10:54:00+02:00 Fot. Cezary Piwowarski/GFDL/CC/Wikimedia Commons Niedawno organ prasowy Adama Michnika zaprotestował przeciw stałemu emitowaniu na falach poznańskiego Radia Merkury „Roty” Marii Konopnickiej. Redaktorów wzburzyła zwłaszcza zwrotka „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Ni dzieci nam germanił”. Myślę, że równie dobrze można byłoby zakazać czytania „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza czy „Placówki” Bolesława Prusa jako utworów naruszającym nasze międzynarodowe sojusze. Trzeba sobie jednak szczerze powiedzieć, że od wielu lat zwrotka utworu Marii Konopnickiej nie brzmiała tak aktualnie jak właśnie dziś. Wystarczy przypomnieć kilka faktów z ostatniego tylko czasu. Do polskiego MSZ trafiła notatka o spotkaniu władz RFN z niemieckimi mediami. Instruowano tam dziennikarzy, jak mają w swoich materiałach szkalować Polskę, pisząc o „Putinowskim modelu władzy”, „dzikim Wschodzie”, „demontowaniu państwa prawa” i „zagrożeniu bezpieczeństwa całej UE”. To przecież nic innego jak szczucie na swoich sąsiadów. Wystarczy poczytać „niezależne media” w Niemczech, by się przekonać, że ich teksty na temat Polski idealnie współbrzmią z dyrektywami władz. Większość medialnych potentatów – na czele z telewizją ZDF, dziennikami „Süddeutsche Zeitung” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung” czy tygodnikami „Der Spiegel” lub „Wirtschaftswoche” – głosi to samo o Polsce. Możemy się więc np. dowiedzieć, że panuje u nas reżim faszystowski lub bolszewicki, a prawa człowieka są nagminnie łamane. Znawca problematyki niemieckiej, profesor Bogdan Musiał mówi wprost o systematycznej antypolskiej kampanii prowadzonej w mediach niemieckich. Przykładem tego może być nakręcony przez telewizję ZDF teledysk, w którym obywatele Niemiec przedstawieni zostali jako lepszy gatunek człowieka stojący na wyższym stopniu cywilizacyjnego rozwoju (prawdziwi Übermenschen) na tle zacofanych i odrażających mieszkańców Europy Środkowej. Widać, że niemieccy dziennikarze czerpią pełnymi garściami z wypróbowanych wzorców z przeszłości. Niby tacy tolerancyjni, a wystarczy poskrobać tę tęczową farbę, a wyziera spod niej brunatny kolor. Czy nie jest pluciem Polakom w twarz krytyka za to, że otworzyliśmy Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej? Czy nie jest szczytem buty ze strony Niemców, że zarzucają nam uratowanie podczas Holocaustu zbyt małej liczby Żydów, tak jak czyni to dziś „Frankfurter Allgemeine Zeitung”? I kto to rozpowszechnia?! Wnuki tych, którzy budowali i obsługiwali komory gazowe, a Polaków karali mordowaniem całych rodzin za pomaganie Żydom, dziś zarzucają nam, że zbyt mało Żydów uratowaliśmy przed pokoleniem ich dziadków? Równie bezczelne są niemieckie media w Polsce dla Polaków, takie jak np. który potrafił zamieścić tekst o Polkach oddających się w czasie II wojny światowej niemieckim okupantom, ilustrując to zdjęciem niemieckich zbrodniarzy prowadzących na śmierć polskie kobiety w Palmirach. Wnuki gwałcicieli i morderców zamieszczają teksty, w których pokazują idące na śmierć ofiary ich dziadków jako puszczalskie lafiryndy. Czy nie jest to plucie nam w twarz? Dziś niemieckie media w Polsce dla Polaków specjalizują się głównie w propagandzie i taniej rozrywce. W ich perspektywie idealny status Polski to rynek zbytu, rezerwuar taniej siły roboczej i montownia dla niemieckiego przemysłu. Interes Polski ma być tożsamy z interesem Niemiec – nawet jeśli ci ostatni budują wspólnie z Rosją Nord Stream. Każda próba prowadzenia podmiotowej polityki zagranicznej spotyka się z atakiem. Żadnych marzeń o podmiotowości… W czasie II wojny światowej także działały w Polsce niemieckie media dla Polaków. Nazywane były popularnie „gadzinówkami”. Ich przekaz ograniczał się głównie do propagandy i taniej rozrywki. Polacy mieli być bowiem w zamierzeniu rasy panów jedynie niewolnikami. Żadnych marzeń o niepodległości… Czytaj dalej na na następnej stronie ===> Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu. Niedawno organ prasowy Adama Michnika zaprotestował przeciw stałemu emitowaniu na falach poznańskiego Radia Merkury „Roty” Marii Konopnickiej. Redaktorów wzburzyła zwłaszcza zwrotka „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Ni dzieci nam germanił”. Myślę, że równie dobrze można byłoby zakazać czytania „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza czy „Placówki” Bolesława Prusa jako utworów naruszającym nasze międzynarodowe sojusze. Trzeba sobie jednak szczerze powiedzieć, że od wielu lat zwrotka utworu Marii Konopnickiej nie brzmiała tak aktualnie jak właśnie dziś. Wystarczy przypomnieć kilka faktów z ostatniego tylko czasu. Do polskiego MSZ trafiła notatka o spotkaniu władz RFN z niemieckimi mediami. Instruowano tam dziennikarzy, jak mają w swoich materiałach szkalować Polskę, pisząc o „Putinowskim modelu władzy”, „dzikim Wschodzie”, „demontowaniu państwa prawa” i „zagrożeniu bezpieczeństwa całej UE”. To przecież nic innego jak szczucie na swoich sąsiadów. Wystarczy poczytać „niezależne media” w Niemczech, by się przekonać, że ich teksty na temat Polski idealnie współbrzmią z dyrektywami władz. Większość medialnych potentatów – na czele z telewizją ZDF, dziennikami „Süddeutsche Zeitung” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung” czy tygodnikami „Der Spiegel” lub „Wirtschaftswoche” – głosi to samo o Polsce. Możemy się więc np. dowiedzieć, że panuje u nas reżim faszystowski lub bolszewicki, a prawa człowieka są nagminnie łamane. Znawca problematyki niemieckiej, profesor Bogdan Musiał mówi wprost o systematycznej antypolskiej kampanii prowadzonej w mediach niemieckich. Przykładem tego może być nakręcony przez telewizję ZDF teledysk, w którym obywatele Niemiec przedstawieni zostali jako lepszy gatunek człowieka stojący na wyższym stopniu cywilizacyjnego rozwoju (prawdziwi Übermenschen) na tle zacofanych i odrażających mieszkańców Europy Środkowej. Widać, że niemieccy dziennikarze czerpią pełnymi garściami z wypróbowanych wzorców z przeszłości. Niby tacy tolerancyjni, a wystarczy poskrobać tę tęczową farbę, a wyziera spod niej brunatny kolor. Czy nie jest pluciem Polakom w twarz krytyka za to, że otworzyliśmy Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej? Czy nie jest szczytem buty ze strony Niemców, że zarzucają nam uratowanie podczas Holocaustu zbyt małej liczby Żydów, tak jak czyni to dziś „Frankfurter Allgemeine Zeitung”? I kto to rozpowszechnia?! Wnuki tych, którzy budowali i obsługiwali komory gazowe, a Polaków karali mordowaniem całych rodzin za pomaganie Żydom, dziś zarzucają nam, że zbyt mało Żydów uratowaliśmy przed pokoleniem ich dziadków? Równie bezczelne są niemieckie media w Polsce dla Polaków, takie jak np. który potrafił zamieścić tekst o Polkach oddających się w czasie II wojny światowej niemieckim okupantom, ilustrując to zdjęciem niemieckich zbrodniarzy prowadzących na śmierć polskie kobiety w Palmirach. Wnuki gwałcicieli i morderców zamieszczają teksty, w których pokazują idące na śmierć ofiary ich dziadków jako puszczalskie lafiryndy. Czy nie jest to plucie nam w twarz? Dziś niemieckie media w Polsce dla Polaków specjalizują się głównie w propagandzie i taniej rozrywce. W ich perspektywie idealny status Polski to rynek zbytu, rezerwuar taniej siły roboczej i montownia dla niemieckiego przemysłu. Interes Polski ma być tożsamy z interesem Niemiec – nawet jeśli ci ostatni budują wspólnie z Rosją Nord Stream. Każda próba prowadzenia podmiotowej polityki zagranicznej spotyka się z atakiem. Żadnych marzeń o podmiotowości… W czasie II wojny światowej także działały w Polsce niemieckie media dla Polaków. Nazywane były popularnie „gadzinówkami”. Ich przekaz ograniczał się głównie do propagandy i taniej rozrywki. Polacy mieli być bowiem w zamierzeniu rasy panów jedynie niewolnikami. Żadnych marzeń o niepodległości… Czytaj dalej na na następnej stronie ===> Strona 1 z 2 Publikacja dostępna na stronie: Przez cały wczorajszy wieczór, bigoci, prawiczki i inne zaprzyjaźnione z nimi kłamczuszki zastanawiały się, jak ukryć sromotną pijarową porażkę i rozpad misternie konstruowanego wizerunku „nowoczesnej”, „praworządnej” i „patriotycznej” prawicy. Przez cały wieczór, główne strony ruchów neofaszystowskich milczały. Budowany mozolnie wizerunek rozpadł się pod ciężarem cechującej go obłudy – próby przekonania społeczeństwa, że nazi-skin w krawacie nie jest już nazi-skinem. No cóż, gdyby nie było blokady, być może by się to udało. Gdyby nie próba nabijania frekwencji marszu przez ogłoszenia umieszczane na dziesiątkach „autoryzowanych” forów klubów piłkarskich, może by dało radę. Ale aby przekonać się, kim są „autoryzowani” organizatorzy wyjazdu na Marsz Niepodległości, wystarczy spojrzeć na stronę "wyjazdy" i znajdujące się na niej linki. Poziom wypowiedzi na tych forach nie pozostawia wątpliwości, z kim mamy do czynienia. Jak się okazało, fasonu nie udało się utrzymać. Patrioci nie zdzierżyli i nasrali na nieskazitelną biel i czerwień. Trzeba jednak było coś wymyślić, by zakłamać rzeczywistość, zamiast – co wykluczone! - przyznać się do porażki. To oczywiście zrozumiałe ze względów psychologicznych – wszak wygodniej uwierzyć we własne kłamstwa, niż przyznać się do utraty twarzy. Na szczęście w Warszawie byli Niemcy! To uratowało sytuację! Bo Serbowie, Słowacy, Węgrzy i Ukraińcy mogą sobie być. Mogą sobie gloryfikować UPA, w końcu neofaszyści różnych nacji pogrzebali już topór wojenny pod hasłem „jeden naród, jedno państwo” i dogadali się już co do ewentualnych przyszłych czystek etnicznych, których nie przewidziała "Akcja Wisła". To nie jest żaden problem. Mogą sobie być Serbowie z Ruchu Narodowego 1389, zwolennicy siłowego zatrzymania Kosowa w ramach Serbii, zaprzeczający masakrom Muzułmanów w Srebrenicy. Czetnicy przecież mają swój niebagatelny wkład w myśl narodową Słowian i nie da się pominąć ich szczególnego zaangażowania w sprawę czystości rasowej, zwłaszcza od strony praktycznej. Ale Niemcy! Jakim prawem ich noga stanęła w ogóle na ziemi poświęconej krwią, itd... Jak sugeruje Bartosz Jóźwiak z Unii Polityki Realnej, „ściąganie do własnego kraju barbarzyńskie bojówek niemieckich aby atakowały polskich patriotów" powinno być karane karą śmierci. Słusznie. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Polacy mogą z powodów ideologicznych próbować mordować, jak trzy tygodnie temu polscy neofaszyści próbowali zamordować w Toruniu naszego kolegę. Serbowie mogą brać udział w czystkach etnicznych i mordować Muzułmanów. Ba, nawet Ukraińcy mogą gloryfikować organizację, która mordowała Polaków. Ale Niemcy? Nawet nie mają prawa splunąć, choćby przez pomyłkę. Dziennikarz „Rzeczpospolitej” dokonał prawdziwego majstersztyku zakłamania. Do tego stopnia, że Jerzy Urban wydaje się przy nim naiwnym amatorem propagandy. Według zasady, że lepszy wróbel w garści, itd..., złapał szwabskiego wróbla za ogon i nie puścił. Dzielnie go dzierży, oj dzielnie! A cóż się stało na Nowym Świecie? Oddajmy głos samemu poszkodowanemu, w którego obronie tak dzielnie występuje niezbrukane, dziewicze medium polskiej prawicy: Fronda. W wywiadzie udzielonemu Frondzie, Jacek Nieszczerzewicz, uczestnik defilady historycznej, opowiada o dramacie, który stał się jego udziałem. - Byli młodzi ludzie ubrani na czarno zamaskowani w kapturach, w kominiarkach. To byli Niemcy, zaczęli nas komentować w języku niemieckim. Byli dobrze zorganizowani. Niemcy wyzywali nas, pracowałem w niemieckich firmach i znam brzydkie niemieckie słowa. Gdy przechodziłem obok nich, to jeden z nich splunął mi na mundur. Jak zareagowałeś? - Zagotowało się we mnie. Kiedy on splunął, to ja odpowiedziałem mu tym samym czyli naplułem na niego. Zatrzymałem się i próbowaliśmy rozmawiać. Chciałem mu powiedzieć, żeby się odczepił, on nie chciał i doszło między nami do szamotaniny. On się zamachnął na mnie, ja broniłem się kolbą karabinu. Próbował mi go wyrwać. Zaczęliśmy się bardziej szamotać. Przyjechała policja i rozdzieliła nas. Nasze chłopaki przestali maszerować i ruszyli za mną. Zamaskowani Niemcy jednak się nie ruszyli w obronie swojego kolegi. Rozdzieliła nas policja. Dobrze, że szybko zareagowała. Gdyby nie ona mogło by być gorąco. Nie jestem z tych co da się bić jakiemuś niemieckiemu gówniarzowi. Ilu było was, a ilu Niemców? - Nas było ok. 30 ich dużo więcej. Naszą przewagą byłyby jednak długie historyczne karabiny. W wyniku tego dramatycznego incydentu, polska policja aresztowała 110 osób (nie aresztowała jednak plujących patriotów – polska plwocina jest przecież legalna na terenie RP). Rozbite głowy przypadkowych przechodniów, zmasakrowanych przez bojówki Combat Adolf Hitler i dziesiątki policjantów rannych w wyniku ataku rasistowskich kibiców na policję na pl. Konstytucji zostały zbite w jeden emocjonalny zlepek, z którego wynika jedynie to, że wszystkiemu winni są Niemcy. Oto sposób, w jaki Wojciech Wybranowski opisał na łamach Rzeczpospolitej wydarzenia wczorajszego dnia, akcentując narodowość zatrzymanych (jak by można pominąć narodowość w gazecie o sympatiach narodowych?): Wczoraj na ulicach Warszawy doszło do starć z policją w wyniku, których zatrzymano 210 osób, w tym 95 obcokrajowców. 40 policjantów zostało lekko rannych. Do szpitali przewiezionych zostało 29 osób, które odniosły obrażenia. Prócz starć narodowców uczestniczących w "Marszu Niepodległości" z policją na pl. Konstytucji i pl. Na Rozdrożu, w stolicy doszło też do bójki przedstawicieli organizacji lewicowych z grupą narodowców na Nowym Świecie. Policja zaczęła rozdzielać obie strony; doszło wtedy do ataku na funkcjonariuszy. Przedstawiciele organizacji lewicowych, niektórzy w kapturach, zabarykadowali się w kawiarni. Po kilku godzinach zostali wyprowadzeni przez policjantów do furgonetek. Blisko połowa zadymiarzy zatrzymanych wczoraj przez policję podczas starć w Święto Niepodległości w Warszawie to lewaccy bojówkarze zza Odry. O ich planach wywołania rozróby w Warszawie uprzedzała „Rzeczpospolita". W piątek w Marszu Niepodległości maszerowali sympatycy konserwatywnej i narodowej prawicy działacze Młodzieży Wszechpolskiej i ONR, ale też prawicowi publicyści i politycy, z drugiej- organizacje lewackie i anarchistyczne, wsparte przez sympatyzujących z lewicą celebrytów skupione w Koalicji Porozumienie 11 listopada organizowały uliczną blokadę „faszystów". Dziennikarz pisze wprawdzie, że „świętowanie zakończyło się rozróbą zadymiarze zarówno z lewicy jak i uczestniczący w demonstracji po stronie prawicy zaatakowali funkcjonariuszy policji”, jednak zdecydowanie więcej miejsca i jadu poświęca incydentowi, który obył się bez krwi, aczkolwiek doszło do wymiany innych płynów fizjologicznych. Wybryki rasistowskich kiboli, kwituje jedym zdaniem: „Do starć lewaków i kiboli piłkarskich z policją doszło też już w trakcie Marszu Niepodległości. Bilans: kilkadziesiąt osób rannych w tym czterdziestu policjantów, zniszczone czternaście radiowozów”. Wytrawny ekspert od manipulacji, którym bez wątpienia jest pan Wybranowski, zdaje sobie oczywiście sprawę z faktu, że czytelnik zapamiętuje pierwszą podaną informację: "Niemcy biją patriotów". Aby uniknąć kłamstwa pełną gębą, może gdzieś tam pod koniec przyznać, że dymili również "ci dobrzy". Wrażenie, które miało zostać wywołane i tak przecież pozostanie. A faszyści i kurwiniści tylko się będą cieszyć: „Dobrze dojebał lewakom! Musieliśmy się publicznie odciąć od zadymiarzy z naszej strony, ale przecież wiadomo, że trzeba ich napierdalać!". Sam Kurwin, z typową dla siebie pewnością, że jego status osoby chorej na schizofrenię uchroni go przed prawnymi konsekwencjami jego czynów, oświadczył podczas dyskusji w Superstacji: "Sam przewróciłem policjanta. Prawdziwy mężczyzna powinien się bić." Po przeczytaniu artykułu w „Rzeczpospolitej” można odnieść wrażenie, że bijący się z policją na pl. Konstytucji byli Niemcami. To tylko w studiu Agory zamieniono programem graficznym flagi niemieckie na polskie, by rzucić potwarz na prawych patriotów. W związku z tym, należałoby zadać pytanie: czy tego dnia Kurwin Mickey był Niemcem? On sam zapewne tego nie wie. Trzeba by zapytać jego lekarzy. Z ogromną niechęcią lecz z konieczności musimy odnieść się do kolejnego pseudo-felietonu, który ukazał się w ostatnich dniach na łamach portalu Autorem tekstu jest Ryszard Niemiec – prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej (siódma kadencja z rzędu). Zdajemy sobie sprawę, że nie każdy z sympatyków krakowskiego sportu orientuje się w kuluarowych działaniach krakowskich działaczy sportowych i mógłby przyjąć rewelacje pana Niemca za prawdę. Uznaliśmy zatem, że komentarz z naszej strony jest konieczny, ponieważ nie tylko jawnie nie zgadzamy się na oczernianie naszego klubu lecz także potępiamy wszelkiego rodzaju pseudo-dziennikarskie intrygi, służące sianiu fermentu w celu osiągnięcia prywatnych korzyści. ?Żużlowa sekta? Na pierwszy rzut oka widać, że artykuł napisany przez owego ?Niemca? służyć ma jedynie oczernieniu i podważeniu racji stanowiska Speedway Wandy Kraków oraz ludzi sprzyjających postępującej odbudowie krakowskiego czarnego sportu. Zresztą nazywanie środowiska żużlowego ?sektą żużlową? jest wyjątkową bezczelnością w kontekście Krakowa, gdzie niemal wszystkie pieniądze są ładowane w piłkę nożną, a żużel dostaje marne resztki. Poza krakowskimi klubami piłkarskimi to właśnie ten ?prymitywny żużel? gromadzi sporą ilość kibiców. Doprawdy nie wiemy za kogo pan Niemiec się uważa, by twierdzić, że kibice trzeciej pod względem liczebności frekwencji sportowej w mieście mają prymitywny gust i tak naprawdę lubują się w oglądaniu tego, jak zawodnicy skręcają sobie karki. ?Kibic żużla – wieśniak? Nie mamy pojęcia, na jakiej podstawie pan Niemiec stwierdza, że rodowód i mentalność kibica żużlowego wywodzi się ze wsi. Kompletnie nie widzimy związku, być może ciągnik służący do równania toru budzi w panu tego typu skojarzenia. Nie mamy także pojęcia skąd zasięgnął pan informacji na temat pochodzenia krakowskich fanów czarnego sportu, bowiem nie spotkaliśmy się z tym, by ktokolwiek prowadził badania na ten temat. Zapewne jako rzetelny felietonista ma Pan sprawdzone dane (chętnie się z nimi zapoznamy). Niepokoi nas jednak sposób w jaki Pan o tym pisze. Bo czy jest coś złego w mieszkaniu w Łuczycach czy Kocmyrzowie? Jeśli to Pana ciekawi cała redakcja mieszka w obrębie Krakowa, masa naszych znajomych, aktywnych kibiców to rodowici mieszkańcy Nowej Huty. Nie brakuje też fanów z pozostałych dzielnic Grodu Kraka Jest także wielu wiernych sympatyków SWK spoza naszego uroczego miasta, znacznie mniej lecz ich obecność regularnie jest odnotowywana. Poza tym wszystkim… Jaką to frekwencją może poszczycić się piłkarska sekcja KS Wandy? Pies ogrodnika ? nie da ruszyć ? sam nie tyka Nie mamy również pojęcia, o jakich zasługach KS Wanda pisze Niemiec, być może chodzi o szkolenie młodzieży. Ok, są. Ale jakie sukcesy odnieśli oni w ostatnich 15 latach? Juniorzy nigdy nie awansowali do ligi małopolskiej, trampkarze jeżdżą po wioskach. A seniorzy? Jeśli sukces to A klasa i grupa 15 stałych sympatyków na trybunach wliczając portiera to pozostawimy to bez komentarza. Stadion? Pod wieloletnimi rządami działaczy KS Wandy rokrocznie ulega on coraz większemu niszczeniu i dewastacji, a jedynymi osobami, które dbają o zachowanie choćby minimalnej estetyki żużlowo-piłkarskiego obiektu przy ulicy Odmogile 1B są właśnie działacze oraz przede wszystkim my ? kibice Speedway Wandy, która stadion musi wynajmować właśnie od piłkarskiej KS Wandy. Nie obwiniamy tutaj dzierżawcy stadionu o pękające schody, sypiące się tynki, na to faktycznie potrzebne są konkretne pieniądze. Mowa tu o dużo bardziej prozaicznych czynnościach jak koszenie trawy czy sprzątanie śmieci, prostych obowiązków do których władze KS Wandy się nie poczuwają. Czy zatem w tym wypadku zarzut do SWK o ?posiłkowanie się nazwą piłkarskiej KS Wandy? nie jest hipokryzją i kpiną? Z naszych informacji wiemy, że to właśnie przez kojarzenie Speedway Wandy Kraków z tą ?utytułowaną? imienniczką, nasz klub żużlowy ma pod górkę podczas rozmów z potencjalnymi sponsorami. Młodość i ambicja kontra relikt przeszłości Wierzyć by się nie chciało, lecz wraz z reaktywacją w Krakowie tej pięknej dyscypliny sportu jaką jest żużel, pojawiło się także grono osób, którym sport ten jest wybitnie nie na rękę. Pan Niemiec jest przedstawicielem tej grupy. Czy przez chwilę zastanowił się Pan nad tym co Pan pisze? Odwoływanie się do przykładów sprzed 20 lat mija się z celem. Zmieniły się czasy i realia. Dzisiejsza krakowska drużyna żużlowa nie jest już ?chłopcem do bicia” jak kiedyś. Krakowski fan czarnego sportu nie zastanawia się już ?do ilu przegramy? lecz może oglądać drużynę która z powodzeniem walczy nie tylko na własnym owalu, lecz także na torach rywali. Drużyna, która konsekwentnie konstruowana przez młodych i ambitnych ludzi wkrótce zapewne zapuka do bram wyższej klasy rozgrywkowej, czego przedsmak poczuliśmy w minionych rozgrywkach, które po rundzie zasadniczej zakończyliśmy na pozycji wicelidera. Hipokryzji ciąg dalszy Być może, gdyby drużyna ta posiadała własnych klasowych wychowanków o sukcesy byłoby prościej. Wyciąganie jako argumentu braku własnych adeptów i profesjonalnej szkółki żużlowej, której powstanie tak naprawdę w dużej mierze uniemożliwia piłkarska Wanda jest również sporą bezczelnością. Jak wszyscy wiemy wyszkolenie piłkarza i żużlowca (przy całym szacunku dla obu dyscyplin) to dwa zupełnie różne światy. Między żużlem a piłką nożną nie ma skali porównawczej. Przypomnijmy że szkółka SWK powstała zaledwie 2 lata temu i wciąż boryka się z wieloma problemami wynikającymi między innymi z konfliktu interesów pomiędzy KS Wandą a stowarzyszeniem żużlowym. Zatem zarzut o nieposiadanie własnych wychowanków jest farsą i bezczelnością w najohydniejszym wydaniu. Czy przy zarejestrowanych drużynach piłkarskich w Polsce nie ma miejsca na istniejące dwadzieścia dwie żużlowe? Rzeczywiście konkurencja i zagrożenie dla piłki jest zatrważające… Przez długie lata to właśnie żużel w naszym kraju przyciągał na trybuny większą ilość widzów niż piłka nożna, co jest swego rodzaju fenomenem na skalę światową. Pewne zmiany zaczęły zachodzić dopiero kilka lat temu, kiedy dzięki gigantycznym nakładom finansowym cała Polska hurtowo zaczęła budować nowoczesne areny piłkarskie, które są swego rodzaju ?wabikiem? na kibica. Bo kibiców z pewnością nie przyciąga poziom sportowy prezentowany na polskich murawach. Całkiem odwrotnie jest na żużlu jednak według pana Niemca to właśnie czarny sport marnotrawi pieniądze, które należą się zapewne piłkarzom… Pomimo tego, że za jedną-setną kwoty, która została wpakowana w dwa krakowskie stadiony piłkarskie można by spokojnie objechać około 10 sezonów w żużlowej drugiej lidze…. Wnioski wyciągnijcie sami. 22 drużyny żużlowe zagrożeniem dla ponad 18 tysięcy piłkarskich Niektórym ludziom widocznie przeszkadza to, że niektórym coś coś zaczyna wychodzić na polu, gdzie inni są w stanie jedynie wegetować. Że czyjś zasłużony i zapracowany sukces może odebrać dojną krowę, którą zarzynają od wielu lat. Słyszał Pan o terminie ?pies ogrodnika?.? Zapewne, ponieważ w pańskim nędznym artykuliku pełno barwnych porównań i fantazyjnych przenośni. Tylko za formą nie zawsze idzie treść i merytoryczna oraz aktualna wiedza na temat danej dziedziny. My nie wypowiadamy się na temat hodowli jedwabników ponieważ na tym się nie znamy. Radzimy za to wziąć się za to za co jest Pan odpowiedzialny. Piłkarzy z naszego województwa, którzy w ciągu ostatniej dekady wybili się na przynajmniej europejski poziom można policzyć na palcach jednej ręki. Chociaż MZPN podobno silnie wspiera rozwój młodzieży… Obnoszenie się faktem, że małopolska centrala piłkarska ma silną pozycję w PZPN nie jest raczej powodem do dumy bowiem od jakichś 30 lat polska piłka nożna konsekwentnie dryfuje na piłkarskie dno czego nie można powiedzieć o polskim żużlu. Skruszyć beton Powszechna opinia kibiców na temat władz piłkarskich jest raczej znana a pojęcie tzw. ?betonu? chyba większości z nas nie jest obce. Oczywiście, że opinia ta jest niekiedy mocno przesadzona gdyż stereotypowy tok myślenia nigdy nie jest sprawiedliwy. Przecież zawsze są wyjątki od reguły, czego najlepszy przykład mamy na najwyższym szczeblu w postaci nowego prezesa PZPN ? Zbigniewa Bońka. Przypadek pana Niemca jednak wyjątkiem od reguły jak widać nie jest. Beton, beton i jeszcze raz beton (zbrojony). Siódma kadencja z rzędu nie wiadomo z jakiej racji nam kojarzy się ze swego rodzaju systemem, niemającym zbyt wielu zwolenników wśród młodych Polaków. Aż wstyd dla małopolskiego środowiska piłkarskiego, że osoba piastująca najwyższą w nim funkcję bawi się w tego typu pseudo dziennikarskie intrygi kłamiąc w żywe oczy i przedstawiając prawdę w krzywym zwierciadle. Niestety jak to się mówi ? papier i klawiatura wszystko przyjmą. Może zatem czas ten beton skruszyć i dać pole do działania młodym, zdolnym i ambitnym? z kibicowskim pozdrowieniem WNF

nie będzie niemiec pluł nam w twarz tekst